







W sercu Puszczy Białowieskiej, niedaleko Hajnówki, znajduje się miejsce od wieków uznawane za cudowne, święte i mające uzdrawiającą moc. To Krynoczka – źródełko, wokół którego przez pokolenia rosła wiara, nadzieja i tradycja.
Dawniej płynął tu strumyk o nazwie Miedna. Miejsce to zostało uświęcone objawieniem się na drzewie ikony Matki Bożej. Od tego czasu woda ze źródła zyskała niezwykłe właściwości lecznicze.
Mieszkanki wsi Nowosady – babcia Niura (zmarła ok. 1965 r.) i Nadzieja G. (ur. 1921 r.) – opowiadały legendę, według której wielu ludzi doznawało tutaj uzdrowień. Ślepym wracał wzrok, sparaliżowanym – sprawność, a osoby cierpiące na choroby skóry odzyskiwały zdrowe ciało.
W Krynoczce nie kąpano się bezpośrednio – wodę czerpano czystym naczyniem. Chorzy ją pili, obmywali twarz – zwłaszcza oczy – i moczyli w niej chustki lub kawałki tkaniny, którymi przemywano chore miejsca. Zużyte chusteczki zawieszano później na gałęziach krzewów i drzew – zwyczaj ten przetrwał do dziś.
Pewnego razu bogata kobieta przyjechała z psem pokrytym wrzodami i wykąpała go bezpośrednio w źródle. Uważano to za profanację „żywej wody”. Od tamtej pory, według opowieści przekazywanych w Nowosadach, woda powoli traciła swoją cudowną moc. Jeszcze w 1847 roku z Krynoczki płynęła „żywa woda” – tak opowiadała Praskowia P. (ur. 1927 r.), prawnuczka uzdrowionej kobiety – Jewfimii Waszczanko.